Nie jesteś zalogowany.
Jeśli nie posiadasz konta, zarejestruj je już teraz! Pozwoli Ci ono w pełni korzystać z naszego serwisu. Spamerom dziękujemy!
Prosimy o pomoc dla małej Julki — przekaż 1% podatku na Fundacji Dzieciom zdazyć z Pomocą.
Więcej informacji na dug.net.pl/pomagamy/.
Wq niektórych ludzi podpada to pod elektronikę, ale możesz obadać coś sprzętowego czyli mikroprocesory/FPGA. Programować to i tak każdy musi umieć a w tym temacie jest raczej niecka.
Offline
Z tego co mi wiadomo to webmasterzy zarabiają dwa razy mniej niż programiści i mają dwa razy więcej roboty i dwa razy mniej swobody.
Z gałęzi programistycznych najbardziej opłaca się platforma Linuksowa :) Kwestia tylko czy firm liźnie go po raz pierwszy czy nie. Programowanie dla Win nie ma sensu, jest dużo programistów to i pensje niskie i miejsc mało. Warto też być programistą Javy. Wszystkie nowe języki to mniej lub bardziej jej klony, a poza tym te "webowe ficzery i widżety" pisze się w Javie, a później kompiluje się taki kod do JavaScriptu i reszty jej otoczki.
Tester: nie opłaca się. Harujesz jak wół, ciągle testując to samo... i z reguły to coś nie działa :) Plusem jest dostęp do całkiem fajnego sprzętu.
Programista: jeśli pisze kod jest szczęśliwy :) Jeśli nie to jest smutny i szuka nowej pracy.
Administrator: przemyśl to dobrze... jak każą Ci zablokować YouTube'a w pracy to będziesz mieć licznie występujących wrogów i zostaniesz zniszczony :) Poza tym... raczej nie rozwijasz się.
Zoolog: rozmawia ze zwierzętami.
Offline
[quote=Jacekalex]dlaczego nasze Polskie dziewczyny w Polsce mają średnio aż 1,3 dziecka, a u Brytoli, Polskie dziewczyny mają średnio tylko 2,7 dziecka.[/quote]
Im społeczeństwa są bogatsze tym kobiety w tych społeczeństwach są mniej dzietne. Jeśli ktoś sądzi, że kobieta przelicza dochody na ilość dzieci, które będzie miała to orbituje gdzieś wokół Jowisza.
Z Polkami w UK to trochę inaczej jest. Polki w UK są imigrantkami, podobnie jak różne muzułmanki, ogólnie imigranci w UK mają więcej dzieci niż rodowici Brytyjczycy, podobnie jest we Francji czy w Niemczech. Po drugie Polki w UK są bardziej rozwiązłe, tak jak inne kobiety tam mieszkające, taka jest tam kultura. Po trzecie ich status względem tamtejszych mężczyzn jest dużo niższy niż względem Polaków w Polsce co się przekłada na dynamikę stosunków kobieta - mężczyzna w związku czyli na bardziej spolaryzowane role związane z płcią. Jeśli kobieta żyje z dominującym mężczyzną o wyższym statusie społecznym (niekoniecznie materialnym) to będzie miała z nim więcej dzieci. Dla Polek mężczyźni na Wyspach mają po prostu wyższy status niż w ci w Polsce choćby już dlatego, że mieszkają w UK. Związki polskich par wyjeżdżających na Wyspy często się rozpadają - kto zgadnie dlaczego?
Nasi dziadkowie byli znacznie ubożsi, a mieli więcej dzieci. Często czworo, czy pięcioro. Na prawdę chodzi o pieniądze czy o inne wartości, których dziś w ludziach brakuje?
Odnośnie edukacji to nie żałuję, że się uczyłem tego czego mnie uczyli w podstawówce i w ogólniaku, a międzynarodowe agendy mam w głębokim poważaniu, bo to są biurokraci.
Ciągłe porównywanie "tu" do "tam" jest jednym z czynników blokujących postęp, a Polacy to lubią. Wszyscy porównują i porównują, i końca tych porównań nie ma, a mają taki kraj na jaki sobie zasługują. Czy Brytyjczycy czy Niemcy porównują się do kogoś? Raczej nie. Robią to co należy i nie oglądają się na tych czy tamtych. Gdyby Polacy mieli taką mentalność już dawno nasz kraj byłby dużo dalej na drodze ku "wszelkiej pomyślności".
Offline
@Czadman
Co prawda teraz utknąłem w rodzinnych stronach z przyczyn rodzinnych, ale pracowałem i w Austrii () jeszcze przed wejściem do Unii), i już w Unii - w Irlandii i Anglii, kiedyś też sortowałem pomarańcze w Hiszpanii, i trochę handlowałem w berlinie Zachodnim.
Także możesz miauczeć na porównania, możesz się spierać, ale i tak mi nie wmówisz, że między Polską a krajami zachodniej Europy nie ma różnicy, bo po prostu ja takie różnicę widziałem i widzę na własne oczy.
I widzę też we wszystkich wskaźnikach ONZ'tu, OECD i Eurostatu, jakie czasem widzę.
Można dyskutować, jakich argumentów użyć w dyskusji, ale nie widzę sensu spierać się w obliczu faktów, które widziałem na własne oczy.
Przykładowo w Austrii, Wiedeń, adaptacja poddasza na mieszkania.
U nas na budowach trzeba było zapie* jak dziki osioł, szybko, i szybko.
W Austrii? spokojnie, nie spieszyć się, ale solidnie i dokładnie, robota ma być trwała i fachowo zrobiona, co nagle, to po diable.
I problem z forsą, u nas - ganiaj szefa, za wypłatą,a to przelew nie przyszedł, a to sraczka, a to czkawka.
We Wiedniu - jak facet (Austriak, nie Jugol czy Turek) powie, że płaci w piątek o 17.00 - a przyjdzie z kasą 17.03 - to przeprasza, za trzy minuty spóźnienia.
Całkiem prywatna firma, jeden gość i płaci solidniej niż nie jeden bank.
Pytam znajomych, co to? święty, czy co, a kumpel mówi, nie - u nich jest urząd pracy, i jak on nie zapłaci, to pracownik może następnego dnia rano iść zgłosić, i on za trzy godziny ma kontrolę i mandat.
Bo ten urząd działa jak policja od zatrudnienia.
Proponuję porównać z Polską budową, dowolną, od psiej budy do stadionu narodowego i autostrad.
W Niemczech, nie zapłacisz w terminie faktury, twój dostawca zgłosi do skarbówki, na drugi dzień masz kontrolę.
Dlatego niemieckie firmy boją się nie płacić rachunków w Niemczech, ale nie mają żadnych oporów przed niepłaceniem naszym Polskim firmom.
U Brytoli czy Iroli, ktoś Ci może nie zapłacić tygodniówki?
Chyba wariat, bo nie przedsiębiorca.
Na wyspach np na budowach w ogóle nie trzeba inspekcji pracy (chociaż jest, równie dociekliwa, jak Austriacka), ale przeważnie wystarczą związki zawodowe.
Porównaj to z nadwiślańską częścią Unii Europejskiej.
Albo zobacz, ile się czeka na pozwolenie na budowę w Londynie, ile w Berlinie, a ile w Warszawie.
Zgadzam się, że to nie państwo winne, i nie urzędy, tylko wyborcy, którzy zamiast zastanawiać się, w jakim naprawdę kraju chcą żyć, to wolą myśleć telewizorem.
Ciekawe, ze jakoś ani Niemcy, ani Austriacy, ani Brytole, czy Irole nie mają problemu ze zrozumieniem swojego interesu narodowego, a statystyczny Polak w ogóle nie wie, co to jest interes narodowy.
Więc możesz sobie żyć w swoim świecie ze swoimi poglądami, ja w swoim, ze swoimi i to tyle w temacie. Bo przekonywać nikogo nie ma sensu, kto chce, może się sam przekonać.
Pozdrawiam
;-)
Offline
[quote=NIC]Administrator: przemyśl to dobrze... jak każą Ci zablokować YouTube'a w pracy to będziesz mieć licznie występujących wrogów i zostaniesz zniszczony :) Poza tym... raczej nie rozwijasz się.[/quote]
Jest to spowodowane tym, że nie dostajesz 5 minutowej przerwy po 1h pracy przy kompie (takie prawo masz zagwarantowane), więc ludzie odpadają na początku i Youtube'ują.
Zawsze możesz ich nauczać jak omijać filtry firewalla :D
Fervi
Offline
A co powiecie o branży bardziej internetowej związanej z marketingiem? Co prawda nie ma studiów za bardzo w tym kierunku (jedynie podyplomowe), ale niektóre ceny za promocję stron, czy też jej pozycjonowanie są po prostu powalające. Pracując jako freelancer w tej branży także można dość dużo zarobić, za wiedzę, która jest bardzo łatwo dostępna.
Offline
[quote=Juraz]A co powiecie o branży bardziej internetowej związanej z marketingiem?[/quote]
Spamerów usuwamy.
Offline
:D
Offline
Wow ludziska takiego rozwoju się nie spodziewałem - troszkę żeście mnie podłamali nie ukrywam :/ - nie wiem jak mam to rozumieć, że o ile nie będę działał na zasadzie: 8 h pracy -> podróż do domu -> obiad -> 4 h książeczki z (powiedzmy) C++ -> 2h programowania w czymś tam
to mogę równie dobrze szukać innej branży, i tak w tym co lubię dobrze nie zarobie o ile nie mam łba jak supermarketu... może trzeba było iść na spawacza i pierdzielić to wszystko.
Dobra nie ma co się żalić na razie ;] mam ciekawsze pytanie:
Mając do wyboru .NET/Javę a C w co byście celowali? Mam akurat taką sytuację i nie wiem co wybrać, co jest bardziej przyszłościowe :/
Druga sprawa - ma ktoś porównanie do pracy w korporacji a w małej (powiedzmy do 10 osób) firmie informatycznej? Jak jest z zarobkami, elastycznym czasem pracy itd? Czy w małych firmach można w ogóle na duszą metę zarabiać w miarę dobrze (i piąć się w górę) czy do tego tylko korporacja? Obecnie pracuję w czymś pomiędzy (zatrudnienie jakieś 250-300 osób) więc nie mam rozeznania.
Jak zawsze dzięki za info.
Offline
Osobiście - jak już pisałem - celowałbym w Javę, bo większość mobilnych systemów (ale też [nieoficjalnie] GPS'y i inne pierdoły) używają Javy - no i możliwość wykorzystania Javy w komputerach lub na stronie sprawia, że jesteś "skarbem" :P
Fervi
Offline
Ja bym radził dobrze zająć się C/C++, nie dlatego, że nie lubię javy, ale dlatego, że to są potencjalnie najtrudniejsze języki, i jak ktoś sobie z nimi radzi, to już z javą, pythonem czy php zazwyczaj sobie radzi bez większego problemu.
Natomiast poszczególne mody, na taki czy inny język nie są czymś, na co warto liczyć w dłuższej perspektywie, bo te mody się dość szybko zmieniają, np co to było 5 lat temu - "programista AJAX"?
A dzisiaj zrobiło się to dość popularne.
Java w tej chwili jest diabelnie popularna, ale liczba aplikacji webowych nie będzie skończonością, kłopoty z bezpieczeństwem javy też troszkę ograniczają jej użycie.
Jeśli ktoś liczy na Androida, to też zaryzykuje stwierdzenie, że prawdopodobniej Andek 5 lub 6 już będzie w jakiejś odmianie C/C++ lub C#, bo obecna wersja javy nie jest zbyt wydajna, za to kosztowna, jeśli Oracle będzie dalej prowadzić wojnę patentową, i ścigać Andka po sądach.
Także lepiej zapewnić sobie pewną "unifikację" umiejętności.
Zwłaszcza, jeśli pojęcie "teraz" dotyczy spłaty kredytu hipotecznego. ;)
Pozdrawiam
;-)
Offline
Problem w tym że ja muszę się zdecydować do poniedziałku czy iść do korporacji napierdzielać w C, czy do małej firmy w ASP.NET i pokrewnych :) stąd wcześniejsze pytanie. Co do mobilnych aplikacji to z Andkiem jest w ogóle ciekawie jako że gogel udostępnia NDK (Native Development Kit) to można już dzisiaj tworzyć aplikacje w C/C++ czy innych językach - ja tak napisałem sobie kilka pierdółek w QT z wykorzystaniem C++ i z powodzeniem używam na swoim fonie ;]
Jedno czego się obawiam to żeby nie zrobić się w przysłowiowego balona - iść np. do firmy robić w C żeby po 2-3 latach okazało się że realnie związałem się z firmą na stałe bo nikt inny w okolicy, na C już nie robi. .NET'u nie znoszę ze względu na brak przenośności (OK jest MONO ale kompatybilność jest nadal taka sobie), z drugiej strony właśnie w nim ostatnio najwięcej pisałem więc najlepiej się czuję... cholera ciężka decyzja doradźcie coś z własnego doświadczenia, bo zwariuję - co byście wybrali na moim miejscu?
Offline
[quote=ArnVaker][quote=Juraz]A co powiecie o branży bardziej internetowej związanej z marketingiem?[/quote]
Spamerów usuwamy.[/quote]
To była tylko luźna propozycja a już od razu spamer. Po prostu wiele ludzi zarabia na tym pieniądze i dają radę nawet jako freelancerzy, czyli chyba takie złe to nie jest.
Huk czego dokładnie się boisz? Tego, że po jakimś czasie, będziesz potrafił programować tylko w C? i Wiem, że jako początkujący użytkownik wiele do gadania nie mam, ale jeśli teraz mówisz, że potrafisz programować, to czy język jest przeszkodą? Wiadomo, że nie będziesz znał wszystkich języków programowania świata, a przebranżowienie się na ten, który według ciebie bardziej się będzie "opłacać" jest tylko kwestią czasu. Przykładem może być kolega, który po studiach trochę zajmował się C, po czym pojawiła się propozycja z zupełnie innej strony, czyli mikrokontrolerów i nagle stał się programistą w bascomie :) Decyzja jest twoja, ale na razie podążaj za płacą ;)
Ostatnio edytowany przez Juraz (2012-10-25 23:06:59)
Offline
@Juraz:
Zdaję sobie sprawę że języki programowania aż tak bardzo się nie różnią (no, akurat C od reszty różni się tym że nie jest obiektowy, ale sama składnia funkcji, forów, while'ów i tym podobnych rzeczy jest praktycznie identyczna), problem w tym że przeglądam sobie ostatnio rynek i 75% to oferty związane z C#+webówka lub Java, C czy C++ to rzadkość - chyba że właśnie w połączeniu z mikrokontrolerami (tutaj akurat coś co mnie ciekawi i nie wiem czy w najbliższym czasie nie zainteresować się bliżej), a niestety na testach kwalifikacyjnych na programistę webówek w tyłku mają (przynajmniej tak wynika z moich obecnych doświadczeń) że ty coś tam na C umiesz - oni patrzą czy wiesz co to HTML, CSS JQuery i czy robiłeś realnie jakieś rzeczy w tym - tak więc można się przynajmniej teoretycznie wpakować w sytuację że umie się dobrze programować, ale nie w "popularnej" dziedzinie i dupka :/
Jako że moje doświadczenie to niecały rok - nie wiem rzecz jasna jak to wygląda w praktyce, ale te kilka rozmów kwalifikacyjnych które miałem tak mi przedstawia obraz sytuacji.
Pozdro.
Offline
[b]@Juraz[/b]
Z samego pozycjonowania nie wyżyjesz obecnie. To już nie te czasy. W tym roku Google wziął się ostro za doskonalenie algorytmu i zbanował w Polsce 235 000 domen dopalanych SWLami.
Poza tym Google.. patrz poniżej, tylko 3 wyniki są organiczne.
[url=http://obrazki.elektroda.pl/3192125500_1351199530.png][img]http://obrazki.elektroda.pl/3192125500_1351199530_thumb.jpg[/img][/url]
Trzeba rozszerzyć usługi na coś co nazwę [b]Search Marketing Consulting[/b] (w skrócie Doradztwo, Outsourcing, Insourcing). Pozycjonowanie to tylko jeden element.
Offline
[quote=Juraz]To była tylko luźna propozycja a już od razu spamer.[/quote]
Przecież nie mówię, że Ty jesteś spamerem. Odpowiedziałem jedynie na pytanie ze swojej perspektywy. ;) Nie ma potrzeby się napinać.
Offline
Z pozycjonowania wyżyje tylko pierwsza liga.
Sam znam jeden sklep, który na konkretne zapytanie został wypozycjonowany na numer jeden w Google.
Zajmowały się tym kolejno 2 firmy, trwało to (uzyskanie tej pozycji) około 2 lata.
Faktycznie Google mocno uszczelnia algorytm, nawet pojawiła się wtyczka do Chrome, w której pacjenci sami oceniają strony, także, jak ocenianie stron bezpośrednio przez internautów się upowszechni, to "good bye" pozycjonowanie.
Dlatego lepiej zapłacić te 200 zł miesięcznie (tylko w przypadku uzyskania wyniku zbliżonego do zamawianego), niż kombinować z pozycjonowaniem strony.
Ostatnio edytowany przez Jacekalex (2012-10-25 23:52:07)
Offline
http://forum.dug.net.pl/viewtopic.php?pid=213520#p213520
Offline
[quote=Huk]Wow ludziska takiego rozwoju się nie spodziewałem - troszkę żeście mnie podłamali nie ukrywam :/ - nie wiem jak mam to rozumieć, że o ile nie będę działał na zasadzie: 8 h pracy -> podróż do domu -> obiad -> 4 h książeczki z (powiedzmy) C++ -> 2h programowania w czymś tam
to mogę równie dobrze szukać innej branży, i tak w tym co lubię dobrze nie zarobie o ile nie mam łba jak supermarketu... może trzeba było iść na spawacza i pierdzielić to wszystko.
Dobra nie ma co się żalić na razie ;] mam ciekawsze pytanie:
Mając do wyboru .NET/Javę a C w co byście celowali? Mam akurat taką sytuację i nie wiem co wybrać, co jest bardziej przyszłościowe :/
Druga sprawa - ma ktoś porównanie do pracy w korporacji a w małej (powiedzmy do 10 osób) firmie informatycznej? Jak jest z zarobkami, elastycznym czasem pracy itd? Czy w małych firmach można w ogóle na duszą metę zarabiać w miarę dobrze (i piąć się w górę) czy do tego tylko korporacja? Obecnie pracuję w czymś pomiędzy (zatrudnienie jakieś 250-300 osób) więc nie mam rozeznania.
Jak zawsze dzięki za info.[/quote]
Po pierwsze .NET to jest framework, a tworzyć w .NET można przy pomocy C++, C#, VB.NET, F#, Python, JScript i jeszcze trochę tego jest, także C,C++ to jest coś co pozwoli Ci pisać w wielu różnych frameworkach na różne platformy oraz szybko opanować Javę w razie potrzeby.
Praca w korporacji to praca od-do w przypadku szeregowego "korpola", masz jakąś działkę, bardzo często wąziutką i tyrasz jak wyrobnik, może masz jakieś socjale, obiadki, benefity, etc, ale kreatywnością raczej się nie wykażesz, jak skończysz 45 lat i nie dostaniesz się wysoko to zastąpi Cię rześki absolwent. W mniejszej firmie szybciej zaangażujesz się w większy zakres procesu związanego z tworzeniem oprogramowania, możesz zyskać szybciej i więcej doświadczenia bez agresywnego przepychania się pośród tysięcy wyrobników. Po pewnym czasie z malej firmy, kiedy już coś osiągniesz, możesz wystartować do korporacji od razu na menadżerskie stanowisko. W mniejszej firmie będziesz raczej mniej zarabiał, ale więcej się nauczysz.
Istnieje też trzecia droga - freelancer. Jeśli chcesz być niezależny, masz więcej samodyscypliny i chcesz pracować wtedy kiedy Ci pasuje, i w sposób w jaki Ci pasuje. Łapiesz jakieś zlecenia i zaczynasz budować portfolio, z czasem zaczynasz delegować część pracy innym freelancerom, a być może nawet powoli budować zespół. Skądinąd wiem, ze np. w Intelu w Gdańsku dużo ludzi pracuje w formie samozatrudnienia, czyli mają własną działalność i w razie czego korporacja może im od razu powiedzieć pa, pa i zwinąć się np. na Wschód.
Najpierw postaw sobie cele i wyznacz kierunki w życiu, a potem sam będziesz wiedział co Ci jest potrzebne.
Zakładam, że nie zamierzasz odejść na emeryturę będąc szeregowym koderem.
Offline
[quote=Jacekalex]U Brytoli czy Iroli, ktoś Ci może nie zapłacić tygodniówki?
Chyba wariat, bo nie przedsiębiorca.
Na wyspach np na budowach w ogóle nie trzeba inspekcji pracy (chociaż jest, równie dociekliwa, jak Austriacka), ale przeważnie wystarczą związki zawodowe.
Porównaj to z nadwiślańską częścią Unii Europejskiej.
Albo zobacz, ile się czeka na pozwolenie na budowę w Londynie, ile w Berlinie, a ile w Warszawie.
Zgadzam się, że to nie państwo winne, i nie urzędy, tylko wyborcy, którzy zamiast zastanawiać się, w jakim naprawdę kraju chcą żyć, to wolą myśleć telewizorem.
Ciekawe, ze jakoś ani Niemcy, ani Austriacy, ani Brytole, czy Irole nie mają problemu ze zrozumieniem swojego interesu narodowego, a statystyczny Polak w ogóle nie wie, co to jest interes narodowy.
Więc możesz sobie żyć w swoim świecie ze swoimi poglądami, ja w swoim, ze swoimi i to tyle w temacie. Bo przekonywać nikogo nie ma sensu, kto chce, może się sam przekonać.[/quote]
Z całym szacunkiem, chyba mamy na myśli inne Wielkie Brytanie i Irlandie. Bo ja mam informacje, że wcale tak różowo tam nie jest i są różni pracodawcy. W całej Europie są uczciwi i kantujący. Osobiście anglosaska kultura mi się nie podoba, a materialny poziom życia to nie wszystko.
Jak to ktoś powiedział, a ja mu wtóruję: "Tu chcę pracować i tu chcę żyć".
Offline
[quote=czadman]Praca w korporacji to praca od-do w przypadku szeregowego "korpola", masz jakąś działkę, bardzo często wąziutką i tyrasz jak wyrobnik, może masz jakieś socjale, obiadki, benefity, etc, ale kreatywnością raczej się nie wykażesz, jak skończysz 45 lat i nie dostaniesz się wysoko to zastąpi Cię rześki absolwent. W mniejszej firmie szybciej zaangażujesz się w większy zakres procesu związanego z tworzeniem oprogramowania, możesz zyskać szybciej i więcej doświadczenia bez agresywnego przepychania się pośród tysięcy wyrobników. Po pewnym czasie z malej firmy, kiedy już coś osiągniesz, możesz wystartować do korporacji od razu na menadżerskie stanowisko. W mniejszej firmie będziesz raczej mniej zarabiał, ale więcej się nauczysz.
...[/quote]
Niezgodze się z tym jak siedzisz cicho i nie podejmujesz pobocznych projektów to tak jest, ale jak chcesz, to co jakiś czas są jakieś małe projekciki któe dają Tobie duży rozwój, wystarczy czytac emaile i sie zgłaszać. A w małych i średnich firmach, nie wiem czy zmiana tonerów i "kodowanie" telefonów można potraktować jako pozytywny rozwój.
A tak wogóle to wszytsko zależy od firmy i grupy do jakiej trafi się.
Offline
[quote=djjanek][quote=czadman]Praca w korporacji to praca od-do w przypadku szeregowego "korpola", masz jakąś działkę, bardzo często wąziutką i tyrasz jak wyrobnik, może masz jakieś socjale, obiadki, benefity, etc, ale kreatywnością raczej się nie wykażesz, jak skończysz 45 lat i nie dostaniesz się wysoko to zastąpi Cię rześki absolwent. W mniejszej firmie szybciej zaangażujesz się w większy zakres procesu związanego z tworzeniem oprogramowania, możesz zyskać szybciej i więcej doświadczenia bez agresywnego przepychania się pośród tysięcy wyrobników. Po pewnym czasie z malej firmy, kiedy już coś osiągniesz, możesz wystartować do korporacji od razu na menadżerskie stanowisko. W mniejszej firmie będziesz raczej mniej zarabiał, ale więcej się nauczysz.
...[/quote]
Niezgodze się z tym jak siedzisz cicho i nie podejmujesz pobocznych projektów to tak jest, ale jak chcesz, to co jakiś czas są jakieś małe projekciki któe dają Tobie duży rozwój, wystarczy czytac emaile i sie zgłaszać. A w małych i średnich firmach, nie wiem czy zmiana tonerów i "kodowanie" telefonów można potraktować jako pozytywny rozwój.
A tak wogóle to wszytsko zależy od firmy i grupy do jakiej trafi się.[/quote]
Korporacje rządzą się swoimi prawami, w których liczy się głównie przerób i większa umiejętność spijania śmietanki. W domyśle mowa o małych firmach tworzących i wdrażających oprogramowanie. Dlaczego małe firmy kojarzyć tylko z serwisem sprzętu?
Natomiast faktem jest, że jeśli chodzi o rozwój, to człowiek sam albo chce się rozwijać i robi to, albo odpowiada mu "taśma produkcyjna" i stagnacja. Natomiast ja uważam, że pytanie jak w temacie jest niewłaściwie postawione, nie lubię ciągłego porównywania się do czegoś lub kogoś i naśladownictwa, to zła mentalność i uważam to za skazę w postępowaniu ku budowaniu własnej przyszłości. To jest pułapka. Hipotetyczny przykład: na programowaniu w C można dużo zarobić, ale czy to programowanie nie będzie dla osoby, która kierowała się jedynie kryteriami opłacalności jedynie nudnym rzeźbieniem w gównie? Co innego wskazanie dobrego przykładu i zaczerpnięcie pozytywnych wzorców, a odrzucenie tego co można zrobić lepiej bądź inaczej.
Pytanie powinno brzmieć: Bardzo mnie rajcuje robienie tego i tamtego, z tym i owym czuję się dobrze, chętnie poznam jakieś wskazówki jak lepiej się z tym odnaleźć. Konkretnie np. programując w C++ zatracam się na długie godziny, co zrobić, żeby tę satysfakcję przekuć na pieniądze?
Offline
Najbardziej to się opłaca bycie prezesem firmy IT ;] Bycie programistą już trochę mniej, ale co kto lubi ;] Co do wyboru języka, może lepiej pokierować się nie tym w czym piszesz a co będziesz miał okazje pisać. Język to tylko narzędzie, które można zmienić, ale jak już używać to fajnie by było do jakichś poważnych zadań. A o to czasem trudno.
Offline
Ja proponowałbym Matlab'a lub Maple'a - Nikt w tym nie pisze, ale na studiach ciągle jest
Fervi
Offline
Argumentem jest, że nikt w tym nie pisze? Jakaś pokrętna logika.
Offline
Time (s) | Query |
---|---|
0.00013 | SET CHARSET latin2 |
0.00010 | SET NAMES latin2 |
0.00140 | SELECT u.*, g.*, o.logged FROM punbb_users AS u INNER JOIN punbb_groups AS g ON u.group_id=g.g_id LEFT JOIN punbb_online AS o ON o.ident='18.222.20.3' WHERE u.id=1 |
0.00084 | REPLACE INTO punbb_online (user_id, ident, logged) VALUES(1, '18.222.20.3', 1732477802) |
0.00083 | SELECT * FROM punbb_online WHERE logged<1732477502 |
0.00122 | SELECT topic_id FROM punbb_posts WHERE id=213453 |
0.00010 | SELECT id FROM punbb_posts WHERE topic_id=22175 ORDER BY posted |
0.00090 | SELECT t.subject, t.closed, t.num_replies, t.sticky, f.id AS forum_id, f.forum_name, f.moderators, fp.post_replies, 0 FROM punbb_topics AS t INNER JOIN punbb_forums AS f ON f.id=t.forum_id LEFT JOIN punbb_forum_perms AS fp ON (fp.forum_id=f.id AND fp.group_id=3) WHERE (fp.read_forum IS NULL OR fp.read_forum=1) AND t.id=22175 AND t.moved_to IS NULL |
0.00008 | SELECT search_for, replace_with FROM punbb_censoring |
0.00575 | SELECT u.email, u.title, u.url, u.location, u.use_avatar, u.signature, u.email_setting, u.num_posts, u.registered, u.admin_note, p.id, p.poster AS username, p.poster_id, p.poster_ip, p.poster_email, p.message, p.hide_smilies, p.posted, p.edited, p.edited_by, g.g_id, g.g_user_title, o.user_id AS is_online FROM punbb_posts AS p INNER JOIN punbb_users AS u ON u.id=p.poster_id INNER JOIN punbb_groups AS g ON g.g_id=u.group_id LEFT JOIN punbb_online AS o ON (o.user_id=u.id AND o.user_id!=1 AND o.idle=0) WHERE p.topic_id=22175 ORDER BY p.id LIMIT 25,25 |
0.00126 | UPDATE punbb_topics SET num_views=num_views+1 WHERE id=22175 |
Total query time: 0.01261 s |